Dzisiaj w dziale gier zagości Barni ze swoimi wspomnieniami. Miłego czytania!
Nieczęsto grywam w cokolwiek na komputerze, głównie przez za
duże wymagania. Nie chodzi nawet o za duże wymagania sprzętowe – chociaż te
także mają duży wpływ na moje nieczęste obcowanie z grami. Największym cieniem
na moją gameplayerską karierę kładą się wymagania sprzętowe mojej dziewczyny – mianowicie
wymaga, żeby facet był sprzętem, który więcej czasu poświęca jej niż grom
komputerowym.
Kiedyś inne było wszystko i nic. Przy wspólnym obcowaniu
pieściło się czule myszkę, odczuwało silne emocje i co jakiś czas przeklinało
ze złością. Zdarzały się ciche dni, rozstania, kiedy wyjeżdżałem na wakacje i
trudne chwile, kiedy drugiej połówce potrzebny był kontakt z kimś, kto postawi ją
na nogi, dopomoże.
Dziś, chociaż komputer zastąpiłem sprzętem z dużo lepszym
interfejsem, czasem jeszcze myślę z nostalgią o tamtych czasach. Szczególnie
sentymentalnie wspominam jedną grę MMORPG. Grę, przy której tak naprawdę
zaczęła się moja przygoda z jakimikolwiek internetowymi rozgrywkami i nad którą
spędziłem, aż wstyd się przyznać, jakieś sześć lat.
Ragnarok Online.
To gra z gatunku MMORPG, wydana przez koreańskie studio
Gravity Corp. w 2001 roku. Staruszka. Grafika określana jako 2,5D w żaden sposób
nie umywa się do tego, co oferują dzisiejsze produkcje. Na próżno doszukiwać
się tu realizmu i detali odzwierciedlających świat wierniej niż sama
rzeczywistość. Ragnarok to gra z dość cukierkową grafiką – trudno się zresztą
dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że powstała na bazie manhwy.

Teoretycznie grać można za pieniądze na kilku oficjalnych
serwerach – koreańskim, chińskim, międzynarodowym i europejskim. W praktyce
wygląda to zgoła inaczej – ludzie zrobią wszystko, żeby uniknąć niepotrzebnych
opłat i dlatego powstało całe gros pirackich, prywatnych zerwerów, za rozgrywkę
na których nie trzeba zapłacić nawet grosza.
Kiedy dziś się nad tym zastanawiam, niełatwo jest mi
stwierdzić, co tak naprawdę urzekło mnie w Ragnaroku. W dużej mierze przemawia
przeze mnie nostalgia. Myślę jednak, że nie bez znaczenia była tutaj również ta
– dość nietypowa – grafika. W momencie, kiedy wszystkie gry oferowały niemal tę
samą szatę graficzną, bazującą w dużej mierze na odnoszącym wtedy niesamowite
sukcesy rynkowe World of Warcraft, Ragnarok naprawdę serwował coś innego. Był
cukierkowy, okej, był prostszy i mniej zapierający dech w piersiach, okej, ale
dzięki temu był też oryginalny.
Sam system rozgrywki oferuje to, z czym można się dziś
spotkać w niemal każdej grze MMORPG. Gracz tworzy postać, nadając jej nick i
delikatnie modyfikując wygląd. Może również rozdysponować pierwsze punkty
pomiędzy sześć dostępnych statystyk – siłę, szybkość, witalność, celność,
inteligencję oraz szczęście. Do wyboru jest również kilka różnych profesji,
jednak każdy zaczyna z pozycji nowicjusza. Dopiero później, po awansowaniu na
odpowiedni poziom, może zdecydować się na rozwój w jakimś konkretnym kierunku.
Gra oferuje kilkanaście klas podstawowych, z których większość później ma
możliwość awansowania w jedną z dwóch wybranych profesji.
Ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie tak zwanych Upper
Class. Po osiągnięciu maksymalnego poziomu – co ważne, gracz awansuje na dwóch
płaszczyznach, zdobywa doświadczenie Base, które pozwala mu rozwijać wymienione
wyżej statystki, a także Job, dające mu możliwość rozwijania i poznawania
nowych umiejętności – można przejść przez coś w rodzaju odrodzenia. Postać,
którą prowadzimy, znów staje się nowicjuszem. Tym razem nie można jednak
rozwijać już bohatera w dowolnym kierunku – trzeba podążać wcześniej obraną
ścieżką, z tym jednak, że ostateczna klasa oferuje znacznie więcej niż to, co
mogliśmy osiągnąć przed odrodzeniem. Upper Class oferują po pierwsze szerszy
wachlarz skilli, a po drugie więcej punktów do rozdysponowania w te
umiejętności.
Dodatkowym atutem gry jest element rozgrywki zwany jako Wojna
o Imperium. Bitwy pomiędzy klanami, gildiami, czy jakkolwiek inaczej
nazywanymi grupami graczy, nie są w MMORPGach niczym nowatorskim, jednak te
Ragnarokowe mają swój klimat. Toczą się w zamkach, lokacjach wygenerowanych
specjalnie na tę okazję. Chodzi o to, aby wraz z własną gildią dotrzeć do
znajdującego się w sercu zamku kryształu i zniszczyć go, przejmując twierdzę.
Klan, który będzie w posiadaniu zamku na końcu Wojny, będzie później dostawał z
tej racji profity w postaci losowo generowanych skarbów.
Dziś, kiedy gry online stały się chlebem powszednim
internetu, Ragnarok chyba już nie zachwyca. Oferuje właściwie to samo, czego
można oczekiwać po większości wydawnictw tego rodzaju. Tworzymy postać,
polujemy na potwory, rozwijamy naszego bohatera. Jednakże przed dziesięcioma
laty, kiedy rynek MMORPG w Polsce dopiero powoli ewoluował z Tibii w
ambitniejsze tytuły, ta gra była naprawdę czymś.
Za tym, że jej nietypowa grafika zyskała sobie wielu
zagorzałych fanów może przemawiać chociażby fakt, że Ragnarok popularny jest
właściwie do dziś. Nie są to już te same tłumy, które zagrywały się w tę grę
jeszcze parę lat temu – na chwilę obecną nie istnieje chyba żaden większy
polski serwer – ale za granicą wciąż można spotkać wielu gracz. Inny los
spotkał natomiast pozostałe produkcje Gravity Corp. związane z Ragnarokiem –
próby osadzenia gry w grafice 3D spotkały się z niechęcią graczy, jeden projekt
upadł chyba jeszcze przed zakończeniem beta testów, a kolejny, o ile mi
wiadomo, nigdy nie cieszył się większym zainteresowaniem.
Oh, zdziwiłam się że ktoś wspomina o tej grze. Swego czasu spędziłam najpiękniejsze lata dzieciństwa na tej właśnie grze z internetem zdaje się 128kb/s na tamte czasy.
OdpowiedzUsuńZostał tylko sentyment. Co do Tej gry 3d. Ragonarok Online 2, to fakt nie cieszy się taką popularnością chodź jest lepiej niż z początkową wersją tej gry, która zresztą była fa-ta-lna! Testowałam, szkoda gadać. Drugą odsłonę też testowałam i faktycznie dużo rzeczy wprowadzili z jedynki, jednak nie jest to co kiedys, poza tym obszary są pustawe (RO1 szczyciło się bogactwem różnych mini elementów 3d;)) i cóż... Można chwilę pograć ale nic więcej.
Zresztą to RO1 co aktualnie jest z klasami Rebirth zniechęcają. Przynajmniej mnie ;)
Po napisaniu tego tekstu stwierdziłem, że zobaczę, co tam aktualnie dzieje się w Ragnaroku. Jestem mocno w szoku, że funkcjonują jeszcze serwery, na których wciąż grywa ~2k ludzi. :O
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpołeczność to słowo klucz do zagadki sentymentu jaki odczuwają ludzie którzy lata temu w tą grę pograli. Takiej plejady osobowości(w pozytywnym tego słowa znaczeniu) nie spotkałem już potem nigdzie. Ciebie też pamiętam Barniaczku. Z serwera ROCity gdzie całkiem sporo razem pograliśmy. Swoją drogą bardzo zgrabne masz te wpisy, naprawdę przyjemnie się to czyta.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od Murgena:)
PS: a ja nadal gram w RO na TalonRO np.